Archiwum Polityki

Losy Lizbony

Nie bądźmy pośmiewiskiem Europy – zaapelował Charlie McGreevy, irlandzka twarz Komisji Europejskiej. Irlandia jako jedyna w Unii podda pod referendum traktat lizboński przyjęty w grudniu 2007 r. na szczycie UE w stolicy Portugalii. Sondaże są niewyraźne. Wprawdzie pod koniec lutego 46 proc. było za, a 23 przeciw ratyfikacji traktatu lizbońskiego, jednak aż 31 proc. Irlandczyków nie miało zdania. Na dodatek na Zielonej Wyspie rozkręca się kampania NIE dla traktatu. Aktywnie włączyli się w nią brytyjscy przeciwnicy traktatu oraz francuski populista Jean Marie Le Pen. Wygrana NIE oznaczałaby odrzucenie „Lizbony” nie tylko w Irlandii, lecz i w całej Unii, bo aby wejść w życie w 2009 r., traktat musi być ratyfikowany przez wszystkie bez wyjątku państwa członkowskie. Irlandzkie NIE przekreśliłoby także spore dziś szanse premiera Bertie Aherna na objęcie „prezydentury” UE, czyli stanowiska kadencyjnego przewodniczącego Rady Europejskiej przewidywanego w traktacie lizbońskim. Ahern lobbował ostatnio w tej sprawie u premiera Tuska – z niejakim powodzeniem.

Polityka 11.2008 (2645) z dnia 15.03.2008; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 11
Reklama