Pierwsza scena „Drogi do przebaczenia” mogłaby znaleźć się w którymś z filmów Kieślowskiego. O wszystkim decyduje tu bowiem przypadek. Dwa samochody w drodze: w jednym szczęśliwa rodzina w komplecie, czyli rodzice i dwoje dzieci; w drugim ojciec z synkiem, którego za chwilę musi oddać swej byłej żonie. Kiedy ci pierwsi zatrzymują się przy stacji benzynowej, chłopiec wychodzi na jezdnię, by wypuścić do lasu trzymane w słoiku świetliki.
Polityka
11.2008
(2645) z dnia 15.03.2008;
Kultura;
s. 60