Nick Cave&The Bad Seeds, Dig, Lazarus, Dig, Mute
Najnowsza płyta Nicka Cave’a i zespołu Bad Seeds „Dig, Lazarus, Dig” jest sporą niespodzianką. Australijski artysta ma bowiem mocno ugruntowaną opinię mrocznego poety, a jego piosenki, czy raczej pieśni, nie dawały prawie nigdy pretekstu, by traktować je w charakterze kawałków do zabawy. A tu, proszę – dynamiczny rock, bezpretensjonalne country, nawet elementy glamu i punka. Cave, niczym Bruce Springsteen, odkrywa dla siebie stare muzyczne idiomy i klimat z lat 60., co zakrawa niemal na prowokację. Przy uważniejszym słuchaniu okazuje się jednak, że nie chodzi tu bynajmniej o powtórkę z rozrywki. Bo tak naprawdę jest to rock wzięty w cudzysłów, bardziej cytat niż surowa ekspresja. Dość posłuchać tytułowego utworu, by się o tym przekonać. Niezależnie jednak od intencji artysty mamy tu wielki ładunek naprawdę intrygującej muzyki, która nic nie traci, nawet jeśli odbiorca nie wyczuje zamierzonego dystansu do formy.