Prezydent Saparmurat Niazow nazywa ten projekt „najodważniejszym przedsięwzięciem złotej ery Turkmenistanu”. Chodzi o zainaugurowane niedawno uroczyście prace nad utworzeniem Morza Turkmeńskiego nazywanego również Złotym Jeziorem. Według zamierzeń prezydenta ten sztuczny zalew – o wymiarach 100 na 20 kilometrów – odmieni klimat pustyni Karakum, podwoi powierzchnię nawadnianych terenów i stworzy nawet nowy zawód: rybaka. Plany przewidują coroczny połów 30 tys. ton ryb. W planach zapisano także, że do 2020 r., za sprawą jeziora i nowych możliwości, podwoi się ludność Turkmenistanu. To gigantyczne zamierzenie ma kosztować blisko 6 miliardów dolarów. Wszystkie prace zostaną wykonane turkmeńską ręką: tworzenie niecki, drążenie kanałów nawadniających, budowa niezbędnej infrastruktury. 150 tys. km sześc. wody zgromadzonej w tym sztucznym zbiorniku odpowiadać będzie objętości Morza Aralskiego, to znaczy tego, co dzisiaj z niego zostało. Złote Jezioro, rzecz jasna, naruszy subtelną równowagę hydrologiczną w całym regionie i według wszelkiego prawdopodobieństwa przyspieszy wysychanie Morza Aralskiego. Ojciec Turkmenistanu tak czy inaczej liczy na miejsce w historii.