Jeśli się jeszcze nie ma komputera, to trzeba go kupić. Kiedyś musi być ten pierwszy raz. Wydatek kilku tysięcy złotych wymaga szczególnego namysłu, a niezwykle bogata oferta rynkowa nie ułatwia zadania. Po pierwsze, musimy zdecydować, czy wybrać komputer przenośny, tzw. notebook, czy stacjonarny? Notebooki – lekkie, płaskie, wielkości smukłej teczki – w ciągu ostatniego roku bardzo staniały. W zamian za atut, jakim jest mobilność – taki komputer można zabrać do pracy i w podróż – musimy jednak zapłacić ograniczoną możliwością modyfikacji komputera wraz z ewentualnie zmieniającymi się potrzebami.
• Jeśli więc mamy korzystać z komputera tylko w domu, wybierzmy model stacjonarny. Powinien być wyposażony w modem (chyba że zdecydujemy się na inny sposób dostępu do Internetu – patrz s. 6 tego dodatku), stereofoniczną kartę dźwiękową, dobrą kartę grafiki. Procesor niekoniecznie musi charakteryzować się najwyższymi parametrami. Nie żałujmy szybkości, jeśli planujemy wykorzystywać komputer do obróbki zdjęć lub materiałów wideo. Jeśli jednak będziemy głównie poruszać się po Internecie, a w przerwach pisać teksty, to w zupełności wystarczy słabszy (i tańszy) procesor typu Intel Celeron. Nie oszczędzajmy za to na dysku twardym: dziś standardem są już pojemności 40 GB, również warto zainwestować w pamięć RAM – 128 MB zapewni, że w pełni wykorzystamy możliwości, jakie daje procesor.
• Trudniejsza jest natomiast decyzja, czy kupić komputer markowy, czy tańszego składaka. Różnice w cenie mogą być dosyć istotne. W przypadku urządzeń znanych firm płacimy za spokój podczas później-szej eksploatacji – komputery markowe zazwyczaj sprawiają mniej kłopotu.