Jedni mówią, że aresztowania wiceprezydentów Gdańska są następstwem gry, jaką Jacek Rybicki, lider miejscowego AWS, zwany pomorskim szogunem, prowadzi przeciwko Pawłowi Adamowiczowi z SKL, prezydentowi miasta. Inni twierdzą, że to Adamowicz chce zrobić czystkę w zarządzie i uwolnić się spod kurateli Rybickiego. Żadna z tych hipotez nie trzyma się kupy, bo Jerzy G., jedyny w zarządzie miasta „bezpartyjny fachowiec”, jest człowiekiem Adamowicza, z kolei Wacław B., członek RS AWS, jest kojarzony raczej z Rybickim oraz Tomaszem Sowińskim, wojewodą pomorskim z nadania Rybickiego właśnie.
AWS w wyborach samorządowych w 1998 r. uzyskała w Gdańsku 36 mandatów radnych (na 60), wystarczająco dużo, aby rządzić miastem bez koalicjantów. Paweł Adamowicz, w poprzedniej kadencji przewodniczący Rady Miasta, został prezydentem w wyniku kompromisu, w zamian za zgodę SKL, by wojewodą został wspomniany Sowiński. Pozostałe posady w Zarządzie Miasta rozdano według partyjnego klucza. Wyjątek stanowił dr Jerzy G., ściągnięty z Uniwersytetu Gdańskiego, gdzie Adamowicz był swego czasu prorektorem, a G. dyrektorem administracyjnym.
Przewodniczącą Rady Miasta została Elżbieta Grabarek-Bartoszewicz, protegowana Rybickiego, o której radni w zamkniętym gronie mówią per nasza blondynka, w nawiązaniu do popularnych dowcipów. To posunięcie kadrowe najszybciej uznano za pomyłkę. Są co do tego zgodni radni wszystkich opcji. Jednak tylko w rozmowach kuluarowych. Podczas kolejnych głosowań wniosku o jej odwołanie na forum rady zachowują się, jak im dyktuje partyjna przynależność. Niedawno Koło Radnych RS AWS próbowało przełamać impas i cofnąć rekomendację pani Grabarek w ramach własnej partii, żeby nie maczali w tym rąk polityczni przeciwnicy. Jednak w wyższej instancji wniosek przepadł jednym głosem.