[dla koneserów]
Nie przyłączę się do chóru zachwyconych ostatnią premierą w Narodowym – „Na czworakach” Tadeusza Różewicza w reżyserii Kazimierza Kutza – może dlatego, że tkwią mi jeszcze pod czaszką poprzednie wystawienia tej komedii. Pamiętam celną jak brzytwa ironię – i lekkość! – prapremiery Jerzego Jarockiego sprzed ćwierćwiecza z kreacjami Zbigniewa Zapasiewicza, Ryszardy Hanin, Józefa Nowaka – tudzież wielką rolę Igora Przegrodzkiego w inscenizacji Tadeusza Minca sprzed piętnastu lat, kiedy to burleskowy poeta Laurenty prawdziwie wniebowstępował w finale, a w jego cytowaniu Kochanowskiego nie było krzty kabotyństwa.
Polityka
6.2001
(2284) z dnia 10.02.2001;
Kultura;
s. 45