Archiwum Polityki

Papieska kołderka

Obraz, który obiegł świat i na zawsze zapadł w pamięć mieszkańcom Suwalszczyzny: Ojciec Święty bielutki jak łabędź na dziobie stateczku przemierzającego majestatycznie Kanał Augustowski. W tle puszcza sklepiona jak katedra. Rok temu widok wzruszonego papieża wzbudzał entuzjazm i nadzieję. Co z tego entuzjazmu pozostało na Suwalszczyźnie dzisiaj?

Chociaż tamten czerwiec był upalny, że aż cud, Beata Henryka Ordonowska, starosta suwalski, na lecącego z Ełku papieża musiała czekać pod klapą wozu strażackiego, bo tego dnia cały czas lało. – I wie pan co? Jak zaczął krążyć nad Wigrami, nagle przestało i nawet słońce wyszło – opowiada pani starosta, na której największe wrażenie zrobiły papieskie oczy, ten ich błysk. No i uśmiech. Za to Anna Rudziewicz z Wigier może z całą pewnością powiedzieć, że lać nie tylko nie przestało, ale wręcz przeciwnie. Doskonale pamięta, że jej siedmioletniemu Patrykowi burza potargała włoski starannie ułożone na lakier. – Jak ja się pokażę Ojcu Świętemu? – martwił się Patryk, który nad Wigrami miał dostojnego gościa powitać jako pierwszy.

Chwili, gdy całował papieską dłoń, Anna Rudziewicz nie zapomni do końca życia, podobnie jak majora z BOR, który ryknął do niej: won! gdy próbowała przecisnąć się jak najbliżej syna. Wtedy Patryk, chłopiec bardzo wrażliwy, naprawdę nie wytrzymał: – Nie będziesz (...) moją mamusią rządził! – krzyknął tak, że aż mu grzywka opadła, a zły major spasował.

Sławomir Aleksandrowicz, dyrektor Żeglugi Augustowskiej, dokładnie rok temu znalazł się w samym oku cyklonu. Wystarczy policzyć: Ojciec Święty spędził w diecezji ełckiej dwie doby, z czego aż siedem godzin u niego na statkach.

Dyrektor Aleksandrowicz stanął wobec najważniejszego wyzwania w swoim życiu. Statki miały być tutejsze (koncepcję, żeby podstawić coś z głębi kraju, odrzucono) i solidne, żaden plastik. Stal to stal, poszycie grube, blacha czwórka, wszystko obowiązkowo prześwietlone rentgenem. Z pierwszą jednostką kłopotów nie było, problemem była ta druga, którą dostojny gość miał pływać po Wigrach. Starosta augustowski Franciszek Wiśniewski objechał region, osobiście obejrzał kilka statków, ale żaden nie był godny wozić Głowę Kościoła.

Polityka 24.2000 (2249) z dnia 10.06.2000; Kraj; s. 24
Reklama