Archiwum Polityki

Peruka z warkoczami

[dla koneserów]

Anecie Wróbel parę tygodni temu, w dniach jej matury, reportaż poświęciły „Wysokie obcasy”. Wrocławska licealistka pisze sztuki, prowadzi szkolny teatr, żyje intensywnie i dojrzale jak na swój wiek. Jej dramat „Co się dzieje z modlitwami niegrzecznych dzieci” doczekał się nagrody w konkursie „Szukamy polskiego Szekspira”, publikacji w „Dialogu” i scenicznej prapremiery w szczecińskim Teatrze Lalek Pleciuga. Przygotowała ją Anna Augustynowicz wraz ze swoją ekipą: Markiem Braunem i Jackiem Ostaszewskim, wpisując debiutancki utwór w szalenie wymyślne widowisko. W malutkiej sali prób Pleciugi siadamy przed zajmującym całą ścianę lustrem – w nim oglądać będziemy działania toczące się za naszymi plecami. Na wielkim stole przesuwane są groteskowe figury – płaskie, jak wycięte z kartonu postacie. Trudno wlać w nie życie, więc uwaga przenosi się na animujących je aktorów, a tu kolejna niespodzianka: mamę, tatę, dziadka, kochankę i wszystkie osoby grają sami mężczyźni. Inscenizatorka mnoży formalne piętra, zwiększa emocjonalny dystans, między nas a świat spektaklu wkłada kolejne szyby. I wyziębia niestety na amen skromną i delikatną opowieść o dziecku, milczkiem śledzącym niekończące się rodzinne rytuały: posiłki, modlitwy, kłótnie. O chorym dziecku marzącym o peruce z warkoczami na swą łysą główkę, bo przecież potrzeba mu dwa razy więcej miłości. Wzruszenie, które powinno się tu pojawić, rozmywa się wśród wyrafinowanych obrazów, ginie w refleksach lustra. Przy wątpliwościach co do kształtu spektaklu teatrowi należą się brawa za pomoc debiutantce. Będzie mu to policzone, albowiem o Anecie Wróbel z pewnością jeszcze usłyszymy.

Polityka 24.2000 (2249) z dnia 10.06.2000; Kultura; s. 44
Reklama