Kontrola zwolnień chorobowych przez lekarzy ZUS przynosi efekty. W kwietniu w kasie zakładu pozostało 2 mln zł, ponieważ okazało się, że co piąta osoba jest chora tylko teoretycznie, a czasem wręcz bierze zwolnienie po to, aby móc popracować gdzie indziej. Prawo do zasiłku chorobowego mają osoby, które dostarczą pracodawcy swoje L-4 w ciągu siedmiu dni. W razie zwłoki można go obniżyć nawet o 25 proc. Wszystkim chorym na niby ZUS wstrzymał dalszą wypłatę chorobowego. Surowsze kontrole zwolnień zaczęły się od sierpnia ubiegłego roku. Dzięki temu zaoszczędzono 12 mln zł. To dużo, ale w porównaniu z zaległymi wierzytelnościami firm wobec ZUS tyle co nic. Tylko stare długi, czyli te powstałe przed 1 stycznia 1999 r., wynoszą 13 mld zł. Nadzieja na ich odzyskanie jest nikła, ponieważ państwowych dłużników przed państwowym ZUS chroni zwykle ich siła polityczna. Ministerstwo Finansów rozważa pomysł, aby wierzytelności ZUS, podobnie jak inne, mogły być wystawione na sprzedaż. Prywatni handlarze długów nie daliby pewnie za nie więcej niż 25 proc. nominalnej wartości, ale dla ZUS lepszy rydz niż nic. Prywatne firmy z pewnością skuteczniej zajęłyby się egzekucją skupionych wierzytelności, co mogłoby zmobilizować dłużników do rzetelniejszego rozliczania się z Zakładem Ubezpieczeń Społecznych