Kondycja polskiego eksportu jest fatalna. Jak dotąd wszelkie nadzieje na jego odrodzenie okazały się złudne. Nie pomogło osłabienie złotówki w drugiej połowie ubiegłego roku, które miało pobudzić wywóz. Niewiele pomaga ożywienie koniunktury u partnerów handlowych. Zapaść jest tak głęboka, że rutynowe lekarstwa są nieskuteczne.
Eksportowa niemoc – mimo optymistycznych prognoz Banku Światowego – najwyraźniej nadal się pogłębia. W pierwszym kwartale dorobiliśmy się deficytu handlowego nawet z Ukrainą, jednym z nielicznych państw, z którymi mieliśmy dotychczas nadwyżkę w obrotach. Przewidziana w tegorocznym budżecie dynamika eksportu na poziomie 14 proc. jest sennym marzeniem. W kwietniu Ministerstwo Gospodarki oficjalnie obniżyło prognozę trzyipółkrotnie, do 4 proc. (import wzrosnąć ma o 6 proc.
Polityka
24.2000
(2249) z dnia 10.06.2000;
Gospodarka;
s. 66