[dla koneserów]
Gliniarz, którego gra reżyser Bogusław Linda, niezły moczymorda i w ogóle lewus, ma poważny problem, którego istotę streszcza w jednym prostym zdaniu, niestety, nie do zacytowania w oryginalnym brzmieniu, ale czytelnik i tak się domyśli. Otóż, krótko mówiąc, ktoś p... jego żonę. Widz znający jako tako najnowsze dzieje kina polskiego, natychmiast dopatrzy się tu cytatu z kultowych „Psów” Pasikowskiego i będzie miał rację. Na szczęście, nie jest to jedyny wzór, do którego odwołuje się mało jeszcze doświadczony reżyser: widać wpływy Quentina Tarantino, braci Coen i wielu innych ambitnych artystów.
Polityka
5.2001
(2283) z dnia 03.02.2001;
Kultura;
s. 43