Potrzeba kontaktu – najczęściej pozornego, chwilowego lub powierzchownego – staje się chorobliwą obsesją we współczesnej kulturze. Właśnie tęsknota za związkiem (najlepiej przygodnym) decyduje o niezmiennej popularności „Randki w ciemno”. Zanim telewizyjny oblubieniec i oblubienica ukażą się sobie, niecierpliwie przestępują z nogi na nogę za parawanem. A para randkowiczów usadowiona na wygodnej kanapie opowiada o odbytej wycieczce. Warto zresztą dodać, że to właśnie kanapa – kojarząca się z domową przytulnością i intymnością – stała się najważniejszym meblem w prawie wszystkich talk-show. Dopełnieniem tej symbolicznej przestrzeni są komentarze z pieprzem erotyzmu. Zanim dojdzie do końskich zalotów, konferansjer Kamel instruuje przyszłą randkowiczkę, że za przesłoną kryją się „nieujarzmione rumaki”, z kolei pan Jurek zdradza, że pani Ewa podczas wspólnej wyprawy do Hanoweru przyjmowała w łóżku „kundelka gospodarzy”.
Jawnie seksualna treść bije z programu „Trafiony zatopiony”, gdzie domorośli roznegliżowani dublerzy Chipendalesów starają się przekonać niewieścią rozhisteryzowaną publiczność i prowadzącego show zapaśnika Suprona o swojej potencji. Nieudacznicy bez skrupułów wrzucani są do basenu i skazywani na zapomnienie.
Rodzina zastępcza
Telewizja daje jednak nie tylko namiastkę kontaktów erotycznych, jest w niej miejsce nie tylko dla kochanków, ale i dla żon, matek i ojców. W „Familiadzie” rywalizują ze sobą rodziny, a nagradzana jest nie tyle wiedza zawodników, ile umiejętność zespołowego, rodzinnego działania. Tu znów okazuje się, jak ważne jest w takich programach zachowanie wodzireja. Karol Strasburger co chwila poklepuje uczestników po ramieniu i jest ze wszystkimi na „ty” (co także stało się już teleturniejowym zwyczajem).