Archiwum Polityki

Trzech w jednym

Inicjatywa Macieja Płażyńskiego, Andrzeja Olechowskiego i Donalda Tuska tworzenia nowej, wyraźnie centroprawicowej platformy politycznej (na razie bardziej o strukturze komitetu wyborczego niż zwartego ugrupowania) pojawiła się dość nieoczekiwanie, choć właściwie należało się jej spodziewać. Po prostu był grunt, na którym mogła się ona zrodzić.

Inicjatywa ta jest efektem długotrwałych sporów we wszystkich partiach posolidarnościowych; spory te w AWS były bardzo widoczne, a nawet zbyt widowiskowe, podczas gdy w Unii Wolności toczyły się bardziej kuluarowo i do opinii publicznej dotarły właściwie dopiero przed kongresem tej partii w połowie grudnia zeszłego roku. Okazało się, że ta strona politycznego spektrum i różne jej środowiska nie znalazły dotychczas satysfakcjonującego modelu dla realizacji swych programowych celów czy ambicji, które przecież są jedną z sił napędowych polityki. Niezadowolenie z kształtu polskiej centroprawicy objawiało się od dawna. Nie jest przecież centroprawicą AWS oparta na związku zawodowym, zawierająca w sobie zbyt dużo radykalnych, w tym także radykalnie lewicowych, nurtów. Frustracja obejmowała też różne kręgi Unii Wolności, a jej powody były różne. Dla jednych Leszek Balcerowicz nadał partii zbyt jednoznacznie liberalny rys, dla innych zbyt silne były tendencje socjaldemokratyczne, wyrażane w haśle konieczności „ocieplenia” Unii. To są w dużej mierze trudności wynikające z prób wyraźnego zdefiniowania partii środka w sytuacji, gdy środek coraz bardziej zajmuje SLD i gdy wszystkie kolejne rządy, bez względu na hasła, pod jakimi przychodzą do władzy, zmuszone są kontynuować prawie ten sam kurs gospodarczy. Poszukiwaniem nowego modelu były więc trwające tak długo spory wewnątrz AWS, które zakończyły się układem przedwyborczym czterech partii i związku zawodowego, ale przecież nie porozumieniem programowym, które na razie odłożono. W AWS nie nastąpił żaden przełom, być może zaczął się dopiero powolny proces ewolucji, którego kierunek nie został przesądzony. Decyzja Macieja Płażyńskiego, by ostatecznie nie podpisywać porozumienia i rozpocząć budowę innej formacji, widziana w tych kategoriach jest więc zrozumiała.

Polityka 3.2001 (2281) z dnia 20.01.2001; Wydarzenia; s. 15
Reklama