Gruzińska opozycja nie zdołała odsunąć od władzy prezydenta Micheila Saakaszwilego. Jesienią wyprowadziła tłumy na ulice Tbilisi. Wtedy rozczarowani Miszą Gruzini zażądali wcześniejszych wyborów, na które Saakaszwili przystał z ochotą. Zamieniły się one w plebiscyt popularności prezydenta. Zgodnie z przewidywaniami, Saakaszwili wotum zaufania dostał. Choć wygrał z łatwością, to przeciwnicy będą mu nadal uważnie patrzeć na ręce i w każdej chwili mogą zmobilizować niezadowolonych. Jeśli chce dotrwać spokojnie do końca kadencji, musi zacząć rozmawiać z opozycją. Rywale Saakaszwilego wezwali do protestów przeciw fałszerstwom wyborczym. Tymczasem obserwatorzy z Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie uznali, że wybory były demokratyczne. To dobra wiadomość. Tym bardziej że najbliższymi państwami demokratycznymi na wschód od Gruzji są Indie i Korea Płd.
Polityka
2.2008
(2636) z dnia 12.01.2008;
Flesz. Ludzie i wydarzenia;
s. 10
Reklama