Archiwum Polityki

Jak w banku

Sir Evelyn de Rothschild. Prezes banku inwestycyjnego N.M. Rothschild and Sons Ltd.

Międzynarodowy system finansowy gwałtownie się zmienia, ale nie mogę powiedzieć, że zawsze na lepsze. Z jednej strony korzyści płynące z rewolucji elektronicznej i komputeryzacji w światowej gospodarce są oczywiste, z drugiej ostre wejście banków komercyjnych na pole bankowości inwestycyjnej, niezwykle silna geograficzna ekspansja amerykańskich i japońskich potentatów, ich rosnąca aktywność w Europie i w krajach rozwijających się musi być w każdym przypadku indywidualnie oceniana. Wszystko zależy od tego, czy ich obecność w danym kraju pociągnęła za sobą napływ kapitału i inwestycji, przyczyniła się do rozwoju gospodarczego, nie spowodowała politycznych kontrowersji, została zaakceptowana w społeczeństwie. Tu nie ma jednolitych cenzurek i uniwersalnych recept. Wiadomo jedno. Przy tym tempie rozwoju i rosnących możliwościach działania międzynarodowy rynek finansowy, w trosce o jego bezpieczeństwo, powinien być umiejętnie kontrolowany i regulowany. Banki nadal będą się łączyć, a dość liczne bankructwa małych i słabszych, np. w Stanach Zjednoczonych, wydają się nieuniknione. To zdrowy mechanizm selekcji i dobrze, że istnieje.

Sektor bankowy jest dziś w ważnym okresie przejściowym. Nie tylko rośnie znaczenie międzybankowych operacji, pojawiają coraz to nowe instrumenty finansowe i poszerza pole uczestnictwa banków w różnych przedsięwzięciach gospodarczych, ale zmienia się także sposób kontaktu z klientami indywidualnymi. Już teraz w Wielkiej Brytanii, podobnie jak w wielu innych krajach, kurczy się sieć tradycyjnych oddziałów bankowości detalicznej, a większość zleceń składa się drogą elektroniczną, korzystając z Internetu lub przez telefon.

Polityka 22.2000 (2247) z dnia 27.05.2000; Komentarze; s. 13
Reklama