Jesteśmy, jak sądzę, z profesorem Stommą dowodem na to, iż rzecznicy krańcowo przeciwstawnych racji winni się ze sobą spotykać. Nie wiedząc, w jakie wartości wierzy adwersarz, łatwo wpisać go sobie w stereotyp wroga i ograniczyć polemikę do obelg, co jest intelektualnie jałowe. Szczęśliwie spór, jaki z moim felietonem „Pogłaszcz Ruskiego” podjął Ludwik Stomma (POLITYKA 20), nie należy do takich. Jest to zresztą polemika pełna stwierdzeń głęboko słusznych, rzecz tylko w tym, że Ludwik Stomma pisze w niej zupełnie o innych sprawach, niż pisałem ja, obalając tezy, których nigdy nie stawiałem.
Polityka
22.2000
(2247) z dnia 27.05.2000;
Listy;
s. 98