Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Świątynia dobrego rewolucjonisty

Częste zmiany czasu są szkodliwe dla zdrowia. Napis takiej treści powinien widnieć na każdej reklamie linii lotniczych podobnie jak ostrzeżenie pani minister zdrowia o tym, że palenie jest szkodliwe. Przeleciałem dwa razy w ciągu miesiąca tam i z powrotem przez Atlantyk i czuję, że należy mi się pobyt w sanatorium, jako że cierpienia związane ze zmianą czasu z wiekiem nasilają się, a nie słabną, a organizm zamiast się przyzwyczajać, wierzga coraz bardziej zawzięcie. Współczuję serdecznie załogom samolotów, które w niektórych krajach latają po kilka razy w miesiącu przez Atlantyk albo, co jeszcze gorsze, raz na wschód, a raz na zachód. Moja troska o załogi lotnicze nie jest całkiem bezinteresowna, bo wiem, że moje życie jest w ich rękach. W podobny sposób, też interesownie, myślę o politykach, którzy nieustannie muszą latać na bardzo długich trasach i podejrzewam, że są w stanie ducha zakłócającym dobre rozeznanie w świecie.

Spośród polityków sędziwy prezydent Reagan wypróbowywał ponoć na sobie nieznaną wówczas jeszcze melatoninę, która dziś jest dostępna w każdym amerykańskim drugstorze, bez recepty, na tej samej zasadzie co witaminy i odżywki (a już w sąsiedniej Kanadzie jest niedopuszczona do sprzedaży, jako że ma ponoć zupełnie niezbadany wpływ na cały system wydzielania dokrewnego). Uczestnicząc w jakimś kongresie medycznym usłyszałem od autorytetu w dziedzinie rzeczonego wydzielania, że jak dotąd nie widać szkodliwych skutków działania wymienionego powyżej środka, a ja na własnym przykładzie zaświadczam, że trochę pomaga i, co jeszcze dziwniejsze, sny po jego zażyciu stają się bardzo odmienne, co polecam uwadze wszelkich zwolenników niezbyt u nas (na szczęście) modnej psychoanalizy.

Polityka 22.2000 (2247) z dnia 27.05.2000; Zanussi; s. 105
Reklama