Archiwum Polityki

Gra w trzy światła

1 stycznia weszły w życie trzy znowelizowane przepisy kodeksu drogowego. Choć zapowiadano je już wcześniej, wielu kierowców jest nieświadomych dokonanych zmian, ci zaś, którzy o nich wiedzą, zastanawiają się nad ich sensem. Na ulicach polskich miast zapanował bałagan. Czy kodeks drogowy musi być nieustannie zmieniany?

Najważniejsza zmiana dotyczy zasady przejeżdżania przez skrzyżowania z sygnalizacją świetlną, na których zainstalowano dodatkowe sygnalizatory, fachowo zwane powtarzaczami. Można je spotkać na dużych i ruchliwych skrzyżowaniach, zwykle z wyspą centralną, lub na rondach. Stoją bezpośrednio za nimi (patrząc z punktu widzenia jadącego kierowcy) i dotychczas miały funkcje informacyjno-ostrzegawcze. Instalowano je przede wszystkim z myślą o skręcających w lewo. Kodeks drogowy zezwalał skręcającym na zjazd ze skrzyżowania, mimo że dla kierunku, w którym będą jechać, pali się jeszcze światło czerwone. Powtarzacze informowały, w jakiej fazie znajduje się sygnalizacja, a także przypominały o obowiązku ustąpienia pierwszeństwa jadącym ulicą poprzeczną oraz pieszym na przejściu. Opuszczając skrzyżowanie można było przejeżdżać obok powtarzacza, w czasie kiedy paliło się czerwone światło, nie popełniając przy tym wykroczenia. Dla kierowcy wiążący był jedynie sygnalizator, który spotykał przed wjazdem na skrzyżowanie lub przed jezdnią poprzeczną.

Czerwone – nie jedź

Od początku roku na skrzyżowaniach zaszła zmiana: wszystkie sygnalizatory, jakie kierowca napotyka na swej drodze, mają takie samo znaczenie. Niezależnie gdzie są ustawione – jeśli pali się czerwone, trzeba stanąć. Skręcając w lewo można zjechać ze skrzyżowania, ale tylko tam, gdzie nie napotka się na swej drodze dodatkowych sygnalizatorów. Oczywiście tak jak poprzednio trzeba przepuścić pojazdy jadące drogą poprzeczną oraz nie utrudniać ruchu pieszym.

Proste? Zapewne nie dla wszystkich. Doświadczenia pierwszych dni stycznia dowodzą, że duża część kierowców nie jest świadoma zmian, a i ci, którzy o nich słyszeli, mają kłopoty z właściwą interpretacją. Na skrzyżowaniach dochodzi do spięć.

Polityka 2.2001 (2280) z dnia 13.01.2001; Wydarzenia; s. 16
Reklama