Archiwum Polityki

Konrad komputerowiec

[dla najbardziej wytrwałych]

Stanisław Wyspiański, rozpięty między genialnością a częstochowszczyzną, źle znosi kicz. Teatr winien to wiedzieć; cóż, gdy nie umie się go ustrzec? Można wybaczyć adidaski i makijaż typu techno (tudzież pokazy rycerskiej walki jak z turnieju) maleńkiemu Teatrowi im. Fredry z Gniezna porywającemu się na niegranego, trudnego „Bolesława Śmiałego”. Gorzej, jeżeli ambitny Śląski Teatr im. Wyspiańskiego osiąga wzruszenie na „Wyzwoleniu” za pomocą ckliwej, „serialowej” muzyki Marka Kuczyńskiego, a gdy postać bierze najwyższy ton, światła nastrojowo przygasają. Odwykliśmy od tak niewymyślnych środków. Nie czepiałbym się, gdyby z ich pomocą dokonywała się istotna reinterpretacja stuletniego dzieła. Reżyserska lektura Krzysztofa Babickiego (skądinąd rzadko sięgającego po taki repertuar) biegnie jednak po wierzchu. Owszem, Konrad nie wraca już z zesłania – wstaje sprzed ekranu komputera. Dlaczego jednak internauta miałby w trzecim akcie przepędzać ze sceny ożywiony pomnik Mickiewicza, przedtem zaś puszczać oko do groźnie posapujących robotników albo wykłócać się o narodowe hasła? Z jakiej epoki plącze się kombatant-kaleka z piersią pełną orderów, obok dresiarza i wróżki w tandetnie srebrnych szatkach? Co znaczą kosy na sztorc w rękach maszynistów i jakież to cienie rozdeptują i oślepiają Konrada w finale? Symbole, wieloznaczne i wymowne, w istocie nie znaczą nic: to puste karty do tasowania! Przedstawieniu nie sposób odmówić tempa, dobrych scen (pięknie, bez patosu Czesław Stopka mówi monolog Starego Aktora). „Polska współczesna” pozostaje jednak nieprzedstawiona, mimo że Muzie włożono w dłoń komórkowy telefon. (js)

[dla każdego]
[dla koneserów]
[dla najbardziej wytrwałych]
[dla mało wymagających]

Polityka 2.2001 (2280) z dnia 13.01.2001; Kultura; s. 44
Reklama