Archiwum Polityki

Tylko razem

[dla koneserów]

Jest rok 1975, w Hiszpanii umiera generał Franco, świat mówi o prawach człowieka, a w Szwecji gra zespół Abba, który w odróżnieniu od podobnych kapel, utrzymujących się w tym samym czasie na listach przebojów, nie chce naprawiać rzeczywistości i w ogóle nie zajmuje się polityką. Szwecja jest krajem słynącym z wzorowej opieki społecznej i liberalnych obyczajów, a ponadto daje sezonową pracę obcokrajowcom, z czego korzystają młodzi Polacy. Dla wielu dzisiejszych czterdziesto-, pięćdziesięciolatków był to pierwszy zachodni kraj, jaki zobaczyli na własne oczy. Jest okazja, by odbyć sentymentalną podróż w przeszłość, wystarczy wybrać się do kina na film „Tylko razem”. Jest to komediodramat z życia pewnej szwedzkiej komuny, ostatnich hipisów, z których jedni pozostają nadal dużymi dziećmi, inni zaś przeobrażają się w radykalnych bojówkarzy, stających do walki na śmierć i życie z kapitalizmem, którego emanację znajdują nawet w książce „Pippi Langstrump”. Do wspólnoty trafia właśnie pewna matka z dwojgiem dzieci, po rozstaniu z mężem, damskim bokserem, i jej przyjście komplikuje i tak już niezwykle złożone stosunki panujące w komunie. W tym lekko zwariowanym towarzystwie najnormalniej zachowują się dzieci, które chcą od czasu do czasu zjeść hot doga, a nawet, o zgrozo, pooglądać telewizję. Ba, nawet w sprawach uczuciowych zachowują więcej rozsądku niż rodzice, ćwiczący kolejne figury wolnej miłości. Ciekawe, że reżyser tego oryginalnego filmu Lukas Moodysson urodził się w 1969 r., a więc w czasach, gdy toczy się akcja, miał lat sześć, czyli mniej więcej tyle, ile najmłodsi bohaterowie jego filmu.

Polityka 2.2001 (2280) z dnia 13.01.2001; Kultura; s. 44
Reklama