Gąbczaste zwyrodnienie mózgu (BSE), zwane u bydła chorobą szalonych krów, a u ludzi chorobą Creutzfeldta-Jakoba ma wspólny czynnik etiologiczny – priony. Związek tych obu schorzeń nie jest jednak tak oczywisty, jak sądzi autor artykułu (POLITYKA 48/2000). U roślinożernego bydła wywołało je dodanie do paszy białka zwierzęcego, na którego przyswajanie organizm roślinożercy nie jest przygotowany. Nie posiada po prostu odpowiednich enzymów, które powstają w długotrwałym procesie ewolucyjnym. Posiadają je natomiast zwierzęta drapieżne i wszystkożerne. Te same składniki w karmie dla świń nie powodują takich samych skutków. Także psy są żywione preparatami wytwarzanymi z wszelkich zwierzęcych odpadów, w tym kości i narządów miąższowych, a jednak BSE u nich nie zaobserwowano. Stąd prosta droga do wniosku, że chorzy ludzie zakazili się w jakiś inny sposób. Np. poprzez zranienie w trakcie obróbki mięsa lub przez pozajelitowe stosowanie preparatów leczniczych pochodzenia zwierzęcego jak surowice, szczepionki oraz insulina pozyskiwana z trzustek bydlęcych. Ponieważ okres inkubacji BSE jest bardzo długi, wykrycie źródła zakażenia jest trudne. Nie jest też pewne, czy w tym kierunku prowadzone były wywiady. Dopóki związki przyczynowe i wrota zakażenia nie zostaną jednoznacznie ustalone i potwierdzone doświadczalnie, hekatomba nieszczęsnych zwierząt będzie stanowić wyraz naszej niewiedzy i strachu. Dogmatyczne uznanie pokarmowej drogi zakażenia za jedyną z możliwych może zaowocować w przyszłości zakazem spożywania, po mięsie, mleka i jego przetworów. Przy nawykach żywieniowych Europejczyków byłaby to katastrofa.
Co należy więc postulować? Trochę więcej rozwagi i dużo więcej środków na badania.