Archiwum Polityki

Człowiek jednorazowy

W czasach wielkiego cywilizacyjnego przyspieszenia pamięć ludzka wydaje się balastem, który utrudnia adaptację. Ludzie pozbawieni pamięci pozornie uczą się szybciej. Zapamiętawszy to, czego się nauczyli, są obciążeni negatywnie, bo wszystko szybko się zmienia i trzeba się uczyć zupełnie czego innego.

W futurologicznych pogróżkach kroi się obraz człowieka jednorazowego użycia umysłu, który poddaje się nauce, po czym w momencie, kiedy jego wiedza okaże się przestarzała, szybko odchodzi na złom (umysłowy) i zostawia pole nowym młodym, którzy nieskażeni pamięcią szybko się czegoś nowego nauczą.

Należę do pokolenia, które zaczyna mieć kłopoty z pamięcią i martwię się, że nikt nie stawia w przyszłości na staruszków, którzy nie mając pamięci mogą być tak nowocześni, jak umysły niczym nie zapisane. Nie będą co prawda zdolni także nic nowego zapamiętać, ale przynajmniej dzięki temu pozostaną wiecznie nieskażeni, a więc lepsi niż ci, którzy umieli coś, co jest już całkiem przestarzałe.

Na początku transformacji ustrojowej (jakież to wdzięczne słowo) wielu nowoczesnych pracodawców wolało angażować młodych, którzy jeszcze nigdzie nie pracowali, niż tych, którzy byli już skażeni doświadczeniem niewydajnej pracy. Tak było w Moskwie, kiedy budowano sieć „szybkiego jadła” i unikano jak ognia angażowania kogokolwiek, kto zdobył doświadczenie socjalistycznej gastronomii (bo ten wiedział, że klient poczeka, a kelner ma prawo do tego, by pogadać przez telefon, wypalić papierosa i przeczytać spokojnie gazetę).

Ta sama mądrość podobno obowiązuje dziś w świecie komputerów, gdzie łatwiej uczyć nowych ludzi, aniżeli przeuczać tych źle nauczonych, którzy już pokochali programy z minionej epoki (czyli sprzed roku czy dwóch).

Polityka 2.2001 (2280) z dnia 13.01.2001; Zanussi; s. 89
Reklama