Archiwum Polityki

Horoskopy

Początek każdego roku, cóż mówić o wieku albo tysiącleciu, oznacza się pokaźnym wysypem wróżb i przepowiedni. Ma to swój zabawny aspekt. Spośród tysięcy zaprorokowanych bzdur rzeczywiście jedna niekiedy się sprawdzi. Wtedy oszust, któremu się udało, chodzi w glorii i nabiera ludzi za niemałe pieniądze przez następnych dwanaście miesięcy. Szczególną sztuką pośród rzekomych wizjonerów przyszłości jest stawianie horoskopów.

Osobiście jestem baranem (w tym przypadku chodzi tylko o znak zodiaku – proszę nie brać nazbyt dosłownie). Baranów jest w Rzeczypospolitej statystycznie około trzech milionów. Kilkuset z nich zejdzie w bieżącym roku na raka tej czy innej części organizmu, kilka tysięcy na zawały serca, a pozostają jeszcze inne niezliczone choróbska, wypadki drogowe i spadające dachówki. Ale tego oczywiście w horoskopie napisać się nie da. Nawet w indywidualnym przypadku. „Zejdzie pan tego roku na białaczkę” – przecież nie po to płacimy oszustom. Zresztą z populacji baranów umrze na białaczkę w dwa tysiące pierwszym tylko niewielki procent. A więc?

Horoskop redagować trzeba z socjologicznym umiarem. Nie ma tu miejsca na ból i tragedię. „W bieżącym roku” (sic! dokąd ten rok bieży?) otwierają się przed tobą wielkie możliwości zawodowe. Nie trzeba jednak niepotrzebnych konfliktów. Unikaj zbędnych dyskusji. Jeżeli uważasz, że masz rację, nie musisz tego od razu wszystkim oznajmiać. A może lepiej zachować to dla siebie? – Kłótnia ze współpracownikami nic ci nie pomoże – będziesz postrzegany jako osoba wprowadzająca zamęt do instytucji. Nie wyjdzie to na twoją korzyść”.

Idem w kwestiach uczuciowych i międzypłciowych.

Polityka 2.2001 (2280) z dnia 13.01.2001; Stomma; s. 90
Reklama