Archiwum Polityki

Pręgierz on-line

Nie płacisz długów? Jesteś złym szefem dla swych pracowników? Źle traktujesz klientów? Strzeż się, bo możesz trafić na czarną listę. W Internecie trwa wymierzanie sprawiedliwości.

Najsłynniejszym szeryfem polskiego Internetu jest Tomasz Jachnicki, prezes kancelarii prawniczej Jachnicki & Partnerzy. Firma zajmuje się windykacją należności. Procedura jest prosta: klient, który nie może odzyskać należnych mu pieniędzy, zgłasza się do kancelarii. Przedstawia dokumenty świadczące, że dłużnik jest mu winny pieniądze, czyli mówiąc fachowo, że świadczenie jest wymagalne. Tyle tylko, że dłużnik nie płaci. Kancelaria ocenia szansę odzyskania pieniędzy i jeśli taką dostrzega, zawiera umowę, a potem przystępuje do windykacji. Windykacja polega na upominaniu się u opornego dłużnika o pieniądze, a jeśli to nie skutkuje, prawnicy kierują sprawę do sądu, zaś potem z wyrokiem i tytułem wykonawczym udają się do komornika.

Problem polega jednak na tym, że komornik często jest bezradny. Jeśli dłużnik nie miał zamiaru zwracać pieniędzy, z reguły już wcześniej przygotował się na taką okoliczność. Zlikwidował firmę, ogłosił bankructwo, zmienił adres, majątek przepisał na rodzinę itd. To skłoniło Tomasza Jachnickiego do stworzenia „Czarnej listy dłużników”, na której znaleźliby się wszyscy ci, którzy świadomie uchylają się od spłacania własnych długów.

– Doszliśmy do wniosku, że wobec alternatywy – bezradny komornik albo bezwzględny gangster-egzekutor – musi powstać trzecia droga skłaniania upartych dłużników do płacenia. Tą drogą stała się internetowa „Czarna lista dłużników” – wyjaśnia Tomasz Jachnicki. – Chcieliśmy napiętnować tych, którzy nie regulują własnych zobowiązań, a jednocześnie ostrzec wszystkich, którzy mogliby stać się kolejnymi ofiarami osób nierzetelnych.

Pojawienie się internetowej listy Jachnickiego wywołało burzę (POLITYKA 20/2000). Najwięcej zastrzeżeń miał generalny inspektor ochrony danych osobowych (GIODO), który nakazał usunięcie listy oraz skierował sprawę do prokuratury uznając, że doszło do poważnego naruszenia ustawy o ochronie danych.

Polityka 1.2001 (2279) z dnia 06.01.2001; Gospodarka; s. 61
Reklama