Niemała w tym zasługa 500 największych przedsiębiorstw. Te obecne w tegorocznym rankingu zarobiły w 2007 r. prawie 852 mld zł. To ponad połowa tego, co wypracowały wszystkie przedsiębiorstwa niefinansowe zatrudniające ponad 50 osób (1 bilion 498 mld zł). Miano wizytówki polskiej gospodarki wydaje się więc dla nich w pełni zasłużone. Co więcej, ci najwięksi rozwijali się szybciej niż średnio cała gospodarka. W poprzedniej edycji łącznie zarobiły 783 mld zł. A więc tempo wzrostu przychodów największych firm z naszej listy znacznie wyprzedza wzrost PKB.
Obecny ranking – jak na ironię – uwypukla także największe słabości naszej gospodarki. Oto bowiem w pierwszej dziesiątce największych przedsiębiorstw aż osiem to firmy kontrolowane przez państwo. W Polsce ciągle jeszcze pokutuje opinia, że prywatny kapitał jest od państwowego gorszy, bo kieruje się żądzą zysku. W rzeczywistości sam rodzaj własności nie ma tu nic do rzeczy. Osiem największych i jednocześnie państwowych firm też chętnie windowało swoje ceny i zyski. Były to: PKN Orlen (1 na liście), PGE Polska Grupa Energetyczna SA (2), GK PGNiG (4), Grupa Lotos (6), KGHM (7), GK PKP (9) oraz Kompania Węglowa SA (10). To one psuły nam radość z ubiegłorocznych podwyżek płac (aż o 12 proc.), bowiem o wiele drożej, niż usprawiedliwiałaby to inflacja, musieliśmy płacić za paliwa i energię. W najbliższych latach może być podobnie.
Orlen i rosyjska konkurencja
PKN Orlen, lider rankingu (na liście „Forbesa” największych firm świata zajmuje 387 pozycję), ma na swoje usprawiedliwienie rosnące ceny światowe. Wraz z ceną baryłki ropy rosną też jego przychody. Od 2004 r.