Było tak: znany śpiewak zgłosił się do lekarza. Ten poznał go, więc tym skwapliwiej zadał pytanie:
– Na co mistrz się uskarża?
– Jak to na co: na repertuar, na gażę i na dyrekcję!
Nie uskarżam się na święta. Ani mi to w głowie. Święta to prezenty. Sterty prezentów układanych pod choinką. No bo najpierw musi być choinka. Potwierdzająca trafność przysłowia: nie było nas, był las.
Kołysany kolędami wyobraziłem sobie choinki w cudzych domach. U Kempskich – świerk aż do sufitu.
Polityka
52.2000
(2277) z dnia 23.12.2000;
Groński;
s. 102