Archiwum Polityki

Cytaty

Niemcy toczą dziś dziwnie znajomą nam, Amerykanom, debatę. Dotyczy ona wiz z tymczasowym prawem do pracy dla wysoko wykwalifikowanych pracowników, znanych u nas jako H1-B. W dyskusji po obu stronach Atlantyku padają bliźniacze argumenty i może to być wielki problem polityczny w nadchodzących wyborach zarówno dla kanclerza Gerharda Schrödera jak i dla wiceprezydenta Ala Gore’a. Ameryka wydaje co roku 115 tys. takich wiz i jeśli nad czymkolwiek się zastanawia, to nad tym, czy tej liczby nie zwiększyć. Niemcy – z 10-procentowym bezrobociem – dopiero muszą podjąć taką decyzję. Stąd szok, kiedy niedawno Schröder ogłosił, że kraj pilnie potrzebuje 300 tys. cudzoziemskich pracowników, z tego przynajmniej połowy w najbardziej nowoczesnej i zaawansowanej dziedzinie hi-tech. Kanclerz zaproponował 30 tys. wiz dla informatyków i programistów, ale pod wpływem związków zawodowych i fundamentalistów w szeregach konserwatystów szybko ograniczył swój plan. Powstrzymało go chwytliwe hasło „Kinder statt Inder” (sami róbmy dzieci zamiast sprowadzać pracowników z Indii) ukute przez Jürgena Rüttersa z CDU. Ostatecznie stanęło na 20 tys. pracowników z importu.

Newsweek, Nowy Jork

Polityka 20.2000 (2245) z dnia 13.05.2000; Cytaty; s. 14
Reklama