Archiwum Polityki

Pępek poezji

[złamane pióro]

Artur Szlosarek: List do ściany. Wydawnictwo Literackie. Kraków 2000, s. 58

Jerzy Stempowski zwykł był nazywać „sztuką omfaloskopiczną” (czyli zapatrzoną we własny pępek) taką literaturę, która odwraca się świadomie od świata zewnętrznego, zamyka się natomiast w kręgu danych dostarczanych przez introspekcję. Podobny proces możemy chyba obserwować śledząc twórczość poetycką Artura Szlosarka. Pisarz ten, mieszkający już od wielu lat w Niemczech, zyskał sobie na początku lat dziewięćdziesiątych przychylność wpływowych krytyków krakowskich, co zaowocowało w 1993 r. dość sensacyjnym (dla innych skandalicznym) przyznaniem mu prestiżowej nagrody Fundacji im. Kościelskich. Od tamtej pory wciąż mamy do czynienia ze sporem: czy poezja Szlosarka jest, jak napisał Marian Stala – „jednym z najdojrzalszych i najbardziej zastanawiających zjawisk nowej literatury”, czy też jest raczej przykładem poezji hermetycznej i egoistycznej emocjonalnie, zresztą dość nieznośnej w swej manierze stylistycznej? „List do ściany” (znamienny tytuł, w tym kontekście nieświadomie ironiczny), piąta już książka poetycka Szlosarka, nie przynosi przełomu i sporu raczej nie rozstrzyga. Wciąż te same wiersze, opisujące zamknięty świat nastrojów i intelektualnych stanów skupienia (oraz rozrzedzenia!); wciąż podobne, irytujące już chwyty (np. natrętne, sztuczne inwersje). Co prawda poeta stara się rozbić swą zastygłą akademicką frazę modnymi obecnie grami literackimi (np. poprzez ukryte nawiązania do Zagajewskiego, Dickinson czy Rilkego, z którego zresztą poezja ta czerpie najwięcej), ale wysiłki owe przynoszą efekty co najwyżej pretensjonalne. Choć miłośnicy poezji Szlosarka będą pewnie zachwyceni, to krytycy (jak niżej podpisany) pozostaną przy swoich diagnozach.

Polityka 20.2000 (2245) z dnia 13.05.2000; Kultura; s. 64
Reklama