Archiwum Polityki

Cyberdyby

W Internecie pojawiła się czarna lista niesolidnych dłużników. Ponad 150 pozycji – to na początek, zapewniają autorzy. Nazwy firm, nazwiska ich właścicieli, adresy. Są tam nie tylko skazani prawomocnymi wyrokami, ale i tacy, którzy nadal nabierają naiwnych. Listę zamieściła kancelaria prawna, specjalizująca się w „niekonwencjonalnym odzyskiwaniu należności w kraju i za granicą”.

Wszystko to odbywa się zgodnie z prawem – twierdzi Tomasz Jachnicki, właściciel kancelarii, prawnik, były pracownik prokuratury warszawskiej. – Na początku marca zwróciliśmy się z prośbą o opinię do generalnego inspektora ochrony danych osobowych. Brak odpowiedzi w ustawowym terminie jednego miesiąca uznaliśmy za aprobatę naszego pomysłu, więc uruchomiliśmy stronę w Internecie z listą niesolidnych dłużników.

W swojej prośbie o opinię Jachnicki pisał, że wszystkie informacje o dłużnikach zamieszczone w Internecie będą pochodzić z akt spraw prowadzonych przez kancelarię. Akta te zawierają pełną dokumentację, potwierdzającą istnienie dochodzonej przez pokrzywdzonego wierzytelności. Są to m.in. wyroki sądowe, weksle, oświadczenia dłużnika i faktury za dostarczony towar lub wykonaną usługę. – W sensie prawnym wierzytelności te są bezsporne – powiada Jachnicki.

Dłużnikom sprzyja prawo

Jeszcze przed kilku laty Tomasz Jachnicki był prokuratorem. Zajmował się m.in. ściganiem naciągaczy. Przekonał się wówczas, że to dłużnikom, a nie wierzycielom sprzyja prawo, że to oni są bezkarni. Nawet najbardziej sprawnie i fachowo przeprowadzone czynności prawne wraz z prawomocnymi wyrokami sądowymi są najczęściej nieskuteczne.

Pamięta jednego ze swoich ówczesnych klientów-oszustów, który miał kilka milionów złotych długu. Wzywany przez policję, prokuratora lub sąd zmieniał elegancki na mocno podniszczony garnitur. Nie golił się dwa, trzy dni, mówił, że nie ma z czego żyć. Jego firma splajtowała i przeszła w ręce brata. Właścicielką jego pięknego domu w Aninie była jego była żona (z którą wcześniej podpisał separację majątkową). Mieszkał tam, jak twierdził, kątem. Bank, któremu był winien ponad milion dzisiejszych złotych – zrezygnował z dochodzenia należności, wpisując dług na listę wierzytelności nieściągalnych.

Polityka 20.2000 (2245) z dnia 13.05.2000; Społeczeństwo; s. 86
Reklama