– Wszystko to odbywa się zgodnie z prawem – twierdzi Tomasz Jachnicki, właściciel kancelarii, prawnik, były pracownik prokuratury warszawskiej. – Na początku marca zwróciliśmy się z prośbą o opinię do generalnego inspektora ochrony danych osobowych. Brak odpowiedzi w ustawowym terminie jednego miesiąca uznaliśmy za aprobatę naszego pomysłu, więc uruchomiliśmy stronę w Internecie z listą niesolidnych dłużników.
W swojej prośbie o opinię Jachnicki pisał, że wszystkie informacje o dłużnikach zamieszczone w Internecie będą pochodzić z akt spraw prowadzonych przez kancelarię. Akta te zawierają pełną dokumentację, potwierdzającą istnienie dochodzonej przez pokrzywdzonego wierzytelności. Są to m.in. wyroki sądowe, weksle, oświadczenia dłużnika i faktury za dostarczony towar lub wykonaną usługę. – W sensie prawnym wierzytelności te są bezsporne – powiada Jachnicki.
Dłużnikom sprzyja prawo
Jeszcze przed kilku laty Tomasz Jachnicki był prokuratorem. Zajmował się m.in. ściganiem naciągaczy. Przekonał się wówczas, że to dłużnikom, a nie wierzycielom sprzyja prawo, że to oni są bezkarni. Nawet najbardziej sprawnie i fachowo przeprowadzone czynności prawne wraz z prawomocnymi wyrokami sądowymi są najczęściej nieskuteczne.
Pamięta jednego ze swoich ówczesnych klientów-oszustów, który miał kilka milionów złotych długu. Wzywany przez policję, prokuratora lub sąd zmieniał elegancki na mocno podniszczony garnitur. Nie golił się dwa, trzy dni, mówił, że nie ma z czego żyć. Jego firma splajtowała i przeszła w ręce brata. Właścicielką jego pięknego domu w Aninie była jego była żona (z którą wcześniej podpisał separację majątkową).