Archiwum Polityki

Zajeżdżone Gniezno

Rok temu do pielgrzymującego w Gnieźnie Jana Pawła II dołączyli prezydenci naszego regionu, kilka miesięcy temu gośćmi Aleksandra Kwaśniewskiego były głowy państw z Europy Środkowo-Wschodniej. Teraz po raz kolejny do Gniezna zjechali się politycy europejscy z tzw. kręgu wyszehradzkiego. Zaraz po nich przybyli posłowie na uroczyste posiedzenie Sejmu, by następnie włączyć się w dwudniowe Uroczystości Wojciechowe – z udziałem najprzedniejszych hierarchów Kościoła. Gniezno stało się miejscem, w którym Polacy – tak jak 1000 lat temu – napinają myśli i mięśnie oraz demonstrują swoją tężyznę Europie i sobie samym. To wszystko służy zapewne poprawieniu polskiego samopoczucia, lecz staje się coraz bardziej śmieszne i dekoracyjne. Kolejne zjazdy i celebracje nie wzbudzają większego zainteresowania opinii publicznej, która po prostu nie bardzo wie, o co konkretnie dzisiaj w danej imprezie chodzi. Jakie jest jej przesłanie, jaka nowa treść, o której jeszcze nie słyszeliśmy? Dlaczego, dla jakiego interesu, wydaje się duże pieniądze (patrz s. 35), dlaczego w uroczystościach nie bierze udziału na przykład Senat czy choćby Prezydent RP. I w ogóle czy oto znowu nie mamy do czynienia z kreowaniem nowego święta, które będzie teraz wyrywane sobie z rąk, obchodzone na konkurencyjne sposoby, gdzieś obok ludzi i ponad nimi. Widzieliśmy to już wiele razy, ostatnio choćby przy okazji obchodów katyńskich czy 3 Maja. Źle się dzieje, że święta, które ludzi powinny łączyć i wyciszać, często używane są po to, by ich różnić i dzielić.

Polityka 19.2000 (2244) z dnia 06.05.2000; Komentarze; s. 13
Reklama