Pan Waldemar Milewicz pisze (POLITYKA 15), że nie podejmie ze mną dyskusji na „brukowym poziomie”. Problem w tym, że on sam sobie ten bruk układa. I tak np. odnosi do siebie określenia „nieudacznicy i durnie”, przekręcając mój tekst o 180 st. Ale to szczegóły. Napisałem, że komisje KFOR ustaliły liczbę zabitych w Kosowie na ok. 2 tys., podczas kiedy Milewicz mówił o 100 tys. Odpowiada Milewicz: „A co będzie, jeśli za kilka miesięcy okaże się, że ofiar w Kosowie było nie dwa tysiące, jak pan pisze, lecz pięć razy więcej?” – Wtedy proszę pana będzie 5 x 2000 = 10 000, skąd jeszcze daleko do stu. Nie znaczy to, że nie uważam tego za tragedię i nie współczuję ofiarom. Milewicz epatuje męczeństwem albańskiego dziecka. Ja też nad nim płaczę. Tylko... u Milewicza nie cierpi żadne dziecko serbskie. Są zbrodnie na Czeczenach, nie ma czeczeńskich. A to jest właśnie czarno-biała rzeczywistość wirtualna. Zaś z faktu, że zarzucam Milewiczowi subiektywizm i stronniczość, nie wynika, jak mi to insynuuje, że sam pretenduję do obiektywizmu. Nie ma takiego logicznego iunctim.