W piwnicy Leśny Trol ma wszystko, co trzeba: konsoletę, magnetofony, kompakt, mikrofon. Z nadajnika zwoje kabli wyłażą przez dziurę pod oknem i pną się do wielkiej anteny sterczącej na dachu. W szeregu jednorodzinnych betonowych klocków na przedmieściach Bielska-Białej tylko ten ma taką antenę. Wieczorem piwnica Trola zamieni się w studio radiowe. Z anteny UKF popłynie piracki program. – Puszczę heavy metal albo szanty, posieję bajki dla potłuczonych – znaczy opowiem jakieś głupie historyjki – tłumaczy fachowo Trol. Niewysoki, krępy, długie włosy, broda, niedawno skończył 21 lat. Pierwszy raz „załączył się” ze trzy lata temu.
Syn odchowany
– Nuda. Wieczorem na ulicy żywego ducha nie znajdziesz. Duże miasto, a nie ma co robić – tłumaczy Trol. Rodzice wiedzą o radiostacji w piwnicy, ale skapitulowali. Syn odchowany: szkołę skończył, matury co prawda nie ma, ale pracę znalazł, a to w Bielsku nie jest proste. Sąsiadkę, której przez rok zakłócał telewizję, przekonał, że ma biedaczka nieprofesjonalną antenę. Zrobił jej nową w prezencie. Nie skarży się.
Trol uważa, że wszystko gra. Rodzice zajęci są swoją firmą handlową, słuchają tylko Jedynki i na audycje syna nie trafili. – Może i dobrze – mówi Trol i włącza magnetofon. Ma stertę kaset z nagraniami różnych pirackich stacji z Bielska-Białej.
W głośniku: ostra muzyka i dwa bełkotliwe głosy. – To było tuż przed północą bodaj na 75,5 UKF – szybko rzuca Leśny Trol.
Głos nr 1: „O której jutro musisz wstać?” Głos nr 2: „O której muszę wstać? Ja? Za dziesięć piąta! Aaaaa przebiłem was wszystkich, co? Będę jechał autobusiakiem i nie będę chlał. Będę łączył druty ze spawarką i spawał, spawał seryjnie, samochody będę spawał.