Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Szklarnia na cmentarzu

Jeszcze kilka lat temu największym wrogiem polskiego archeologa był polski chłop. Ten, co za żadne starożytne skarby nie pozwoli sobie przekopać pola z kapustą. Chłopa z siekierą zastąpił jednak z czasem miastowy z wykrywaczem metalu. Hobbysta doskonale obyty w terenie i regułach wykopaliskowej odmiany ciuciubabki.

Punkt widzenia polskiego archeologa

Poszukiwacz skarbów to zazwyczaj rabuś i maniak. Pojawia się na wykopaliskach nocą i łupi co popadnie. Z importowanym detektorem metalu przemierza metr po metrze. Jest w stanie, jak na stanowisku pod Mokrą, roznieść w pył kilkadziesiąt grobowców sprzed dwóch tysięcy lat. Byle tylko dokopać się do rzymskiej tarczy lub monety. Potem z trudem próbuje upchnąć towar – w antykwariacie, na targu staroci, kolekcjonerowi. Z reguły ponosi klęskę, bo mody na starożytność w Polsce nie ma. W końcu próbuje sprzedać tarczę archeologowi. Ten odmawia.

Nie możemy i nie chcemy kupować zrabowanych zabytków – wyjaśnia Marcin Biborski z Instytutu Archeologii UJ, konserwator sztuki. – Stworzyłoby to niebezpieczny precedens i zachęciło do kolejnych kradzieży. Polski archeolog źle sypia. Przed oczami stają mu rzesze bezwzględnych uzbrojonych po zęby łowców skarbów albo wojewódzki konserwator zabytków, który na widok archeologa rozkłada ręce.

– Często jesteśmy zupełnie bezradni – przyznaje dr hab. Piotr Kaczanowski, archeolog i dziekan Wydziału Historycznego UJ. – Brakuje nam pieniędzy, ludzi i przychylności lokalnych władz. Zbyt małe są rezerwy na ratowanie rozkradanych wykopalisk. Podczas dramatycznej akcji ratowniczej koło Jarosławia prowadzonej pod koniec sezonu badawczego, a więc pod koniec roku budżetowego, wojewódzki konserwator zabytków był w stanie wygospodarować dla nas w pierwszym rzucie zaledwie trzy tysiące złotych.

Wykopalisko zostało złupione. Naukowcom udało się jednak odzyskać sporą część skradzionych przedmiotów. Między innymi unikatowy przybornik kobiecy z czasów rzymskiego imperium. Stanowiska pod Przemyślem i pod Mokrą okradli wioskowi poszukiwacze przygód.

Polityka 19.2000 (2244) z dnia 06.05.2000; Społeczeństwo; s. 92
Reklama