Archiwum Polityki

„Telewizyjne dzieci”

Anna Grużewska cieszy się z przełamania tabu, jakim było pokazanie porodu w telenoweli „Pierwszy krzyk”  (POLITYKA 10). Uważam, że zrobienie telewizyjnego show z najbardziej intymnego wydarzenia, jakim w życiu kobiety jest urodzenie dziecka, jest wysoce nieetyczne. Przełamywanie tego tabu i to w taki sposób nie jest nikomu potrzebne (...) Jest to „usankcjonowane przez telewizję podglądactwo”, podlane na dodatek moralizatorskim sosem. (...)

Jest to oczywiście „świetny materiał” i program cieszył się ogromnym powodzeniem, bo w naturze ludzkiej leży chęć podglądania. Kobiety, z którymi rozmawiałam na temat tego filmu, z zażenowaniem wyłączały telewizor w trakcie programu traktując go jako upokarzający i pokazujący kobietę w sytuacji, w której powinien oglądać ją tylko lekarz i ktoś bliski.

Za równie upokarzające dla kobiet uważam pokazanie w filmie „Szpital Dzieciątka Jezus” badań ginekologicznych, szczegółów porodu 17-letniej dziewczyny z Domu Samotnej Matki oraz operacji ginekologicznej upośledzonej umysłowo kobiety. Ciekawe jest to, że podmiotami tych programów są przeważnie kobiety z marginesu społecznego, upośledzone, ubogie lub znajdujące się w trudnej sytuacji życiowej. Dlaczego tylko te kobiety dały się przekonać elokwentnym dziennikarzom i realizatorom takich programów? Czy to nie brak obycia i pewności siebie, zagubienie i przerażenie całą sytuacją nie pozwalają im na powiedzenie, że się wstydzą i wcale nie mają na to ochoty? Żadna ze znajomych mi kobiet nigdy nie zgodziłaby się na tego rodzaju propozycję. Może to jednak hucpa dziennikarska i pogoń za dobrze sprzedającym się materiałem powoduje zniesienie barier poczucia przyzwoitości, a wiele osób w imię źle pojętej nowoczesności i bojąc się posądzenia o ciemniactwo i zacofanie robi dobrą minę do złej gry.

Polityka 19.2000 (2244) z dnia 06.05.2000; Listy; s. 94
Reklama