Archiwum Polityki

Gorący wosk Lu Lu

Podczas gdy wielu mężczyzn ma problem z wypadaniem włosów, kobiety ich nie oszczędzają, eksperymentując z własnymi fryzurami. Nowa moda, zapewne przebój najbliższego karnawału, polega na takim wyrywaniu włosów z cebulkami, by na gołej skórze powstał wzór. Może to być np. serduszko, choinka lub gwiazdka – informuje „Gazeta Stołeczna”, która odkryła w Warszawie studio urody kosmetycznej Lu Lu. – Metoda wyrywania włosów jest trwalsza od depilowania – zachwala wykonująca zabiegi (także na sobie) pani Karolina. – Po woskowaniu włosy odrastają w półtora miesiąca.

Zaciekawiony fenomenem (nic sobie regularnie nie wyrywam, a i tak z wiekiem coraz mniej mi odrasta), czytałem dalej. Okazało się, że „studio Lu Lu jest jednym z nielicznych zakładów wykonujących fryzury intymne. Można je wykonać na dwa sposoby. Przy pierwszym trzeba roztopić krążek wosku (jak w andrzejki? – przyp. A.C.). Gorący roztopiony wosk nakłada się szpachelką na owłosienie łonowe. Potem zrywa się, usuwając włosy wraz z cebulkami. Druga metoda polega na nałożeniu wosku za pomocą urządzenia, a potem zerwaniu go papierem”.

Dotarciu do sedna sprawy towarzyszą refleksja oraz emocja. Filozof powiedziałby tak: ludzie mają głowy i w środku, i po wierzchu w różnym stanie, co może być przyczyną ich kompleksów. Chowając resztę ciała pod ubraniem – nie schodzą poniżej standardu, zachowują wrażenie równości. Rzeczywiście, „fryzury intymne” nie podlegają przecież jak dotąd w Polsce ani lustracji, ani ujawnieniu w prasie. Są wrażliwe niczym dane osobowe chronione ustawą.

Entuzjazm zwykłego obywatela na wieść o usługach studia Lu Lu zrodzić się może stąd, że sensacyjna moda wśród wielu pań na fryzury intymne zbiega się z ożywionym życiem politycznym.

Polityka 51.2000 (2276) z dnia 16.12.2000; Fusy plusy i minusy; s. 102
Reklama