Pustynia jest martwa tylko pozornie. Jest nieprzewidywalna. Temperatura skacze tu od 0 do 40 stopni C. Są lata, kiedy nie pada wcale, są takie, kiedy roczne opady przekraczają średnią o 1000 proc. Żyją tu tylko takie rośliny i zwierzęta, które nauczyły się czekać: na wodę, na zmierzch, na chłodniejsze miesiące; które opracowały perfekcyjne strategie uciekania przed gorącem i czerpania wilgoci z wszelkich możliwych i niemożliwych źródeł.
Pustynia Namib żywi się mgłą. Ten sam zimny prąd, który zabrał jej deszcz, co jakiś czas sprowadza mgłę sięgającą nawet kilkadziesiąt kilometrów w głąb lądu.
Pustynne trawy i melony wchodzą korzeniami płytko pod powierzchnię, by móc chłonąć wilgoć. Welwiczia, roślina występująca tylko tutaj, swój główny korzeń wpuszcza głęboko, nawet do 3 m pod ziemię. To spiżarnia na najgorszy czas. Płytki system korzonków, tak jak trawy, czerpie wilgoć z powierzchni ziemi, a pory długich skórzastych liści kropla po kropli piją wodę, która zbiera się na nich nad ranem. Wymyślony przez welwiczię mechanizm sprawia, że niektóre jej okazy dożywają 2 tys. lat.
Mrówki, żuki, węże, jaszczurki, ptaki piją wodę, która zbiera się na powierzchni roślin i skał. Gdy nocą przychodzi mgła, na zbocza wydm wychodzą chrząszcze z rodziny czamuchowatych, kopią w piasku miniaturowe dołki i spijają tworzące się w nich kropelki wody. Inne z kolei ustawiają pancerz w kierunku wiatru, stają na głowie, a zbierająca się woda spływa wprost do ich otworów gębowych. Także gekony długim językiem zbierają osiadającą na ich ciałach, a zwłaszcza wypukłych gałkach ocznych, wilgoć. Gdy zaspokoją pierwsze pragnienie, polują na nasiąknięte mgłą chrząszcze. Same z kolei stają się źródłem wody dla żmii rogatej, która niewidoczna, zakopana w piasku po same oczy czeka na nieostrożne jaszczurki.