Gdy w 1585 r. flamandzki geograf Ger hardus Mercator wydawał dzieło swego życia, nazwał zbiór map atlasem, przywołując imię siłacza dźwigającego ziemski glob. Wedle nieco innej wersji mitu Atlas miał wspierać na ramionach nie Ziemię, lecz cały nieboskłon. Uczynienie go patronem kosmicznych map wydaje się więc najwłaściwsze. Jednak ich sporządzenie mogło być przez wieki jedynie marzeniem kartografów. Poznawanie naszego Układu Słonecznego następowało powoli. Starożytni znali (poza Ziemią) jedynie pięć planet: Merkurego, Wenus, Marsa, Jowisza i Saturna. Tworzyły one wraz ze Słońcem i Księżycem grupę siedmiu wędrowców przemierzających firmament, w odróżnieniu od wszystkich innych gwiazd poruszających się jedynie wraz z całym sklepieniem niebieskim.
Liczba znanych planet pozostawała niezmienna aż do 1791 r., kiedy William Herschel zauważył w pogodną marcową noc blado świecący obiekt, przemierzający nieboskłon. Okazała się nim być planeta krążąca wokół Słońca po orbicie dwukrotnie większej niż Saturn. Z czasem przyjęło się ją nazywać Uranem. Neptuna odkryto w 1847 r. Precyzyjnie wyliczywszy trajektorię Urana, Urbain Jean Leverrier doszedł do wniosku, że inna planeta, obiegająca Słońce po jeszcze większej orbicie, zaburza jego ruch. Wkrótce potem astronomowie z berlińskiego obserwatorium dostrzegli blade światło we wskazanym miejscu. Odkrycie Plutona nastąpiło w podobnych okolicznościach. Badania ruchu Neptuna wskazywały na istnienie jeszcze jednej planety. Jednak dopiero po kilkudziesięciu latach, w 1930 r., odnaleziono właściwy obiekt w morzu setek tysięcy świateł.
W naszym Układzie Słonecznym zaobserwowano jeszcze wiele mniejszych obiektów. Galileusz odkrył pierwsze cztery księżyce Jowisza. Później okazało się, że i inne planety mają swoich satelitów. Między orbitą Jowisza i Marsa wypatrzono całe mrowie planetoid.