Pierwszy prywatny spacer kosmiczny; trybunał Przyłębskiej zmienia taktykę; wielki powrót krztuśca; ukraiński atak dronów pod Moskwą; Donald Tusk o kryzysie konstytucyjnym.
Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, cztery osoby znajdą się najdalej od Ziemi od czasu księżycowych misji Apollo. Dwóch uczestników misji Polaris Dawn, która wystartowała dziś o 11:20, to nie astronauci, a kosmiczni turyści.
Próbując potwierdzić, że źródłem tajemniczej ciemnej materii w kosmosie są czarne dziury, badacze nieba dowiedli czegoś przeciwnego. Oraz tego, że metoda naukowa działa bez zarzutu.
I wciąż pracuje na wydłużonej orbicie wokół Ziemi, obserwując wszechświat w zakresie promieniowania rentgenowskiego. Jego dokonania są niezwykłe.
Jednej z najważniejszych obserwacji astronomicznych XX wieku Arno Penzias i Robert Wilson dokonali przypadkowo. 60 lat temu odkryli kosmiczne mikrofalowe promieniowanie tła, obraz pradziejów i przyszłości wszechświata.
Lunar-Teams to pierwsza tego typu operacja naukowa w Polsce, mająca zidentyfikować ryzyko przed długimi podróżami pozaziemskimi i dalszą eksploracją kosmosu.
Czego nowego dowiedzieliśmy się o czarnych dziurach? I czy mamy już pewność, że istnieją? Wyjaśnia prof. Tomasz Bulik, astrofizyk z Obserwatorium Astronomicznego Uniwersytetu Warszawskiego.
Książka Briana Coxa i Jeffa Forshawa ukaże się nakładem Wydawnictwa Naukowego Helion.
Gwiazdy powstają z materii międzygwiezdnej i świecą własnym światłem. Planety rodzą się i krążą w ich sąsiedztwie, ogrzewane cudzą energią. Nowe odkrycia każą zakwestionować ten prosty podział.
Kwazar SMSS J052915.80−435152.0 to coś, czego jeszcze chyba nie widzieliśmy. Zawiera supermasywną czarną dziurę, która rośnie w rekordowym tempie: codziennie pochłania tyle materii, ile ma nasze Słońce. Jest więc również najjaśniejszym znanym obiektem w kosmosie.