Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Zdrowie strusia

Dwa lata temu minister zdrowia Mariusz Łapiński potrącił na parkingu auto Elizy T. Nie zatrzymał się jednak, tylko odjechał, pokazując tylne światła goniącej go kobiecie i ochroniarzowi, który zdążył spisać numery rejestracyjne. Policja sporządziła wniosek o ukaranie sprawcy. Jednak na rozprawach Łapiński się nie pojawiał, w piśmie do sądu napisał: „Nie dysponuję żadną wiedzą o tym zdarzeniu”. Pod nieobecność ministra sąd wydał wyrok zaoczny – skazał go na grzywnę w wysokości 600 zł i obciążył kosztami postępowania – 100 zł. Łapiński zapowiedział, że nie będzie się odwoływał od wyroku, a jednak apelacja wpłynęła. Wszystko miało głęboki sens – niestawiennictwa, odwołanie. W rezultacie przeciągającej się sprawy – z braku chęci Łapińskiego do współpracy – ta się właśnie przedawniła.

Wydaje się, że receptę „zamknąć oczy, udawać, że nic się nie stało i czekać, aż się samo rozwiąże” minister z powodzeniem stosuje nie tylko w resorcie. Także w życiu prywatnym.

ARP

Polityka 50.2002 (2380) z dnia 14.12.2002; Fusy plusy i minusy; s. 100
Reklama