Cierpiąc na rozstrojenie naturalnych rytmów organizmu z powodu zmiany stref czasowych, oglądałem w Kalifornii w nocy telewizję i wstrząsnął mną wywiad z agentem FBI, przeprowadzony parę godzin po tym, jak rozmówca uczestniczył w wykonaniu wyroku śmierci na zabójcy agentów CIA. Rozmówca chłodno opisał zabitego (którego wcześniej oddał w ręce sprawiedliwości), ocenił, że miał wiele cech dobrych i wiele złych, a na pytanie, czy uczestniczenie w egzekucji zrobiło na nim wrażenie, odparł, że nie, ponieważ w swojej pracy nauczył się rozdzielać sferę prywatną od zawodowej i do tej właśnie sfery zaliczył uczestniczenie w ludzkiej śmierci.
Polityka
50.2002
(2380) z dnia 14.12.2002;
Zanussi;
s. 105