Archiwum Polityki

Nie chcę być ofiarą

Liberalizm niejedno ma imię. Red. Zygmunt Kałużyński („Jestem ofiarą porno”, POLITYKA 12) utożsamia go z zakazem absolutnego zakazywania komukolwiek (a już zwłaszcza jemu) czegokolwiek, ja zaś uważam za istotniejsze, by istniał zakaz narzucania komukolwiek (a już zwłaszcza mnie) czegokolwiek.

Jako przeciwnik pornografii uważam, że uregulowany w art. 202 kodeksu karnego zakaz narzucania pornografii tym, którzy sobie tego nie życzą (wsparty całkowitym zakazem tzw. pornografii twardej i prezentowania wszelkich jej form małoletnim poniżej 15 roku życia), byłby całkowicie wystarczający, gdyby był respektowany. Tymczasem prokuratorzy, którzy osobiście widzą (a przecież widzą!) eksponowane w miejscach publicznych zdjęcia pewnej grupy zawodowej pań i panów w trakcie pracy, nie wszczynają postępowań karnych.

Lekceważą też doniesienia o przestępstwie składane przez osoby, które czują się nachalnością ekspozycji dotknięte. Powód – trudności w zdefiniowaniu pornografii. Sytuacja jest dziwna. Ustawodawca uznał publikowanie treści pornograficznych – w taki sposób, że „może to narzucić ich odbiór osobie, która tego sobie nie życzy” – za zło, a zachowania organów ścigania ośmieszają tych, którzy dopominają się, by prawo respektowano. Weto prezydenta przeciwko zakazowi pornografii wspierano tezą, że nie należy stanowić norm, których nie da się wyegzekwować, gdyż bije to w autorytet prawa. Pytam: jak wpływa na budowanie autorytetu prawa nieegzekwowanie norm już ustanowionych?

Art. 202 k.k. nie chroni dziś dóbr, do ochrony których go powołano. Gdyby chronił, to albo mielibyśmy tysiące procesów o narzucanie pornografii (bo zachowania takie są nagminne), albo mielibyśmy zupełnie inne wystawy w kioskach, delikatesach, mleczarniach(!). Prawem nikt się nie przejmuje – różnice zachowań są wyłącznie funkcją poziomu kultury sprzedawców.

Sytuacja ta doprowadziła do skonfliktowania grup społecznych o diametralnie odmiennej wrażliwości. Konflikt ten łatwo można zminimalizować nakładając prawny obowiązek rozpowszechniania wszelkich wydawnictw erotycznych (nie tylko pornograficznych) w folii i z przesłoniętymi okładkami.

Polityka 16.2000 (2241) z dnia 15.04.2000; Społeczeństwo; s. 89
Reklama