Dariusz Suska: Wszyscy nasi drodzy zakopani. Czarna Lampa. Warszawa-Wołowiec 2000, s. 43
To jeden z najbardziej wstrząsających tomików poetyckich ostatnich lat. Tym bardziej że poeta zredukował liryzm do minimum. W zasadzie mamy do czynienia z 39 – niemal realistycznymi – portretami rzeczywistości, opisanymi niespokojnym rymowanym wierszem, przypominającym na pozór charakterystyczną stylistykę Jarosława Marka Rymkiewicza.
Okrutne wspomnienia z młodości, trywialne obrazki codziennego kieratu, w który tak wielu z nas dało się dobrowolnie zakuć, świadomość bezlitosnego czasu – oto materia tych wyjątkowej urody wierszy. A jednocześnie nostalgiczność tak intensywna i tak pozbawiona ckliwości, że aż wyciskająca łzy. Ten tomik to prawdziwy rozrachunek z samym sobą. Z dawnymi marzeniami, ze szlachetnymi ideałami dzieciństwa, które jednak z perspektywy lat jawi się jako czas nieuzasadnionego barbarzyństwa. Świat tej poezji jest światem dojmującej samotności, której nie potrafią oswoić żadne skrzętne zabiegi. Wreszcie śmierć, cicha bohaterka. Przypominająca o sobie odejściem rówieśników, wkradająca się do historii rodzinnych. To przejmujący i prawdziwie mocny portret współczesności, trudny do znalezienia w świadectwach nowej prozy, niby powołanej do takiego zadania. Każdy kto sądzi, że nowoczesna poezja zatraciła sztukę wzruszania, powinien sięgnąć po ten tomik. Nie znajdzie tu histerii, tylko prawdziwe uczucia. I jeszcze jedno. Jeśli tej książki nie dostrzeże szanowne jury nagrody literackiej NIKE, to laur ten stanie się dla mnie mniej wart od funta kłaków.
[warto mieć w biblioteczce]
[nie zaszkodzi przeczytać]
[tylko dla znawców][czytadło][złamane pióro]