Archiwum Polityki

Pióropusze z głów

Główny Instytut Górnictwa przebadał ponad 600 górników, którzy skorzystali z pakietu socjalnego od października 1999 r. do końca marca 2000 r. (w tym czasie z kopalń odeszło 6,5 tys. osób). W większości to mężczyźni w wieku 25–40 lat. Pytano ich m.in., na co wydali pieniądze i co dalej zamierzają robić? Tylko 20 proc. ankietowanych ma nową pracę. Aż 35 proc. nie podjęło żadnych starań o znalezienie zatrudnienia, z tego 18 proc. odpowiedziało, że w ogóle nie zamierza szukać pracy: – To najbardziej niepokojące zjawisko w udanym, generalnie, procesie wyprowadzania górników z kopalń – mówi Piotr Mielnicki, prezes Górniczej Agencji Pracy, powołanej do pomocy w zmianie zawodu.

Ewa Guła, doradca zawodowy Górniczej Agencji Pracy w kopalni Pokój w Rudzie Śląskiej, zadzwoniła do byłego górnika, że ma dla niego miejsce na kursie operatorów wózków widłowych. – Niech pani raczej dla mnie coś znajdzie, bo ten pieron zabrał wszystkie pieniądze z odprawy i uciekł za granicę – usłyszała od zrozpaczonej żony.

Kilkadziesiąt tysięcy złotych w kieszeni to dużo w dniu rozstania z kopalnią. Można kupić samochód, zabawić się; żyć, jak się patrzy. – Po kilku miesiącach ludzie przychodzą i płaczą, że zrobili głupstwo i teraz brakuje im na chleb – mówi Ewa Guła. – I często nie wiedzą, co dalej mają robić?

O odprawionych górnikach w każdej kopalni krążą legendy. Jedni przez tydzień nie wychodzili z agencji towarzyskich, inni puścili wszystko w kasynach, taksówkami kazali się wozić do najdroższych hoteli, kelnerom przyklejali 200-złotówki, roztrwonili odprawy na Wyspach Kanaryjskich, żony zapełniły szafy modnymi ciuchami...

Agencja ma pomagać górnikom w zmianie zawodu i wyszukaniu pracy: – Jest coraz trudniej – ocenia Bogusława Żmuda, doradca w kopalni Polska-Wirek w Rudzie Śląskiej. – Okazuje się, że sporo górników ma tylko osiem klas. Nie mogą znaleźć pracy nawet jako pomocnicy murarzy, a o dokształcaniu nie chcą słyszeć.

Pracownicy agencji dzwonią po firmach i proponują: jeśli zatrudnią górnika, to przez dwa lata będą mieli zrefundowaną składkę ZUS, a jeśli wezmą kilku, to mogą starać się o pożyczkę 100 tys. euro (na 6 proc.) z funduszy PHARE. – Takie zachęty, a szef dużej firmy transportowej na Śląsku zrugał mnie, że ma gdzieś pomoc, bo on już jako podatnik dokłada do kopalń i nie ma zamiaru więcej pomagać górnikom – żali się Guła.

Polityka 50.2000 (2275) z dnia 09.12.2000; Gospodarka; s. 68
Reklama