Artykuł Piotra Sarzyńskiego (POLITYKA 44) jest recenzją otwartej w Muzeum Narodowym w Warszawie wystawy „Splendor baroku. Obrazy włoskie z XVI–XVII wieku z kolekcji Rolo Banca 1473”. Do odpowiedzi na tę krytyczną recenzję skłonił mnie ostatni jej akapit. Zdaniem autora Muzeum Narodowe w Warszawie opanowało rzekomo silne włoskie lobby, które doprowadziło do pokazania w ostatnich latach aż czterech wystaw dawnego malarstwa włoskiego. „Sztuka żadnego innego kraju nie doczekała się choćby w części takiego uhonorowania” – napisał autor recenzji. Chciałbym jednak przypomnieć, że w ciągu ostatnich lat – od 1995 do 2000 r. – przygotowaliśmy w Muzeum 67 ekspozycji prezentujących różnorodne zjawiska w sztuce, a wśród nich zaledwie 4 malarstwo włoskie. Wobec bogactwa sztuki Półwyspu Apenińskiego nasze wystawy stanowią jedynie skromną namiastkę tego, co pragnęlibyśmy pokazać polskiej publiczności. (...)
Ostatnia „włoska” wystawa – „Splendor baroku”, prezentująca malarstwo bolońskie siedemnastego i osiemnastego wieku, jest też w naszym rozumieniu rekompensatą braku galerii malarstwa włoskiego, a po części jej uzupełnieniem, gdyż w naszych zbiorach szkoła ta nie ma zbyt dobrej reprezentacji. (...) Intencją naszą nie było doprawdy ukazanie pełnego dorobku szkoły bolońskiej. Przygotowanie takiej wystawy w oparciu o jedną, niewielką kolekcję byłoby niemożliwe. Zarzut nieobecności na wystawie obrazów ważnych mistrzów bolońskich, jak Albanii, Schedonii (a nie Scheldoni) czy Domenichino jest więc pozbawiony sensu. Zdecydowaliśmy się pokazać kolekcję Rolo Banca nie ze względów komercyjnych, jak sugeruje recenzent, (.