Archiwum Polityki

Pigułka przeciw agresji

Wracam zza Oceanu, a tam zawsze można zauważyć coś nowego. Córka mojego przyjaciela, do niedawna pulchna nastolatka, nagle zamieniła się w szkielet. Oczywiście akcja odchudzania. Ojciec zrozpaczony tłumaczy mi rozmiar nieszczęścia. Dziecko, zamiast zaufać lekarzom i poddać się działaniu stosownych pastylek, zapragnęło zapanować nad figurą za pomocą siły charakteru. Teraz trzeba pomocy psychiatry, żeby dziewczę zatrzymać w biegu, bo dostała wstrętu do jedzenia i grozi jej śmierć głodowa. Zrozpaczony ojciec przypomina, że proponował jej zabieg i chirurga, ambulatoryjne odessanie złogów tłuszczu i zmniejszenie powierzchni żołądka, a dziewczę uwzięło się, że pokona problem siłą woli. Siła woli okazała się jej brakiem, dziewczę nie potrafi się zatrzymać i wymaga farmakologicznego dożywiania. Przykład otyłej panienki burzy mój obraz świata, w którym charakter, czyli siła woli, jest tym, co się wyrabia w procesie wychowania i tak zwanej (bardzo staroświecko) uporczywej pracy nad sobą.

W samolocie trafiłem na artykuł w „New York Timesie”, który cytuje anons prasowy zamieszczony przez fundację Jacka Dreyfusa na życzenie jej założyciela. Anons głosi „Jeśli jesteś człowiekiem, który ma problemy z kontrolowaniem własnej agresji, jeśli przyjaciele i rodzina mówią o tobie, że jesteś w gorącej wodzie kąpany, odpowiedzią będzie Dilatin – lek wyprodukowany przez laboratorium Uniwersytetu w Nowym Orleanie”. Lek ten podobno łagodzi agresję, świetnie działa na gwałtowne dzieci, ale jeszcze lepiej działa na dorosłych. Zamiast napadów agresji, po zażyciu stosownej tabletki czujemy miłość do świata i przyjazne uczucia dla bliźnich.

W świecie, do którego jestem przyzwyczajony, miłość bliźniego jest wynikiem głębokiej pracy nad sobą, agresja może być przezwyciężona siłą ducha i opanowaniem.

Polityka 50.2000 (2275) z dnia 09.12.2000; Zanussi; s. 113
Reklama