Trudno się dziwić, że prasa popularna przy każdej nadarzającej się okazji odkrywa tajemnice alkowy tego czy owego idola. Co innego, kiedy sam idol przez nikogo nie przymuszany spieszy z publicznymi oświadczeniami na temat swojej intymności. Już wiemy, z kim związał się na stałe piosenkarz Piasek, jakie ciało ma Shazza i co w chwilach wolnych robi Wojciech „Wampir” Jagielski. Teraz, dzięki „Super Expressowi”, dowiadujemy się od Justyny Steczkowskiej, że w wyniku stosownych starań od trzech miesięcy jest w ciąży, dzięki czemu promienieje, bo „ciąża jest sexy”.
Wyznania Justyny w kwestii prokreacji sprawiają osobliwe wrażenie rozmowy podsłuchanej. Piosenkarka zwierza się dziennikarce na całego, a czytelnik zostaje postawiony w sytuacji kogoś, kto przypadkowo, ku własnemu zdumieniu, znalazł się nagle w nie swojej sypialni. Nie bardzo wiadomo po co to wszystko – czy służyć ma wzbogaceniu wizerunku estradowej gwiazdy, czy może wynika ze spontaniczności charakteru. Tak czy siak postronny odbiorca przestaje pamiętać, że zawodem Justyny Steczkowskiej jest śpiewanie piosenek, ponieważ jego uwaga ma się koncentrować na rosnącym w efekcie zajścia w ciążę brzuchu. Tym oto sposobem kultura sromotnie przegrywa z naturą.