Archiwum Polityki

Jeździec bez głowy

[dla każdego]

„Legenda Sleepy Hollow” z 1819 r. Washingtona Irvinga uchodzi w kulturze anglo-amerykańskiej za pozycję klasyczną fantastyki romantycznej i była parokrotnie filmowana; u nas ta rzecz, mimo że dwukrotnie przełożona, nie miała rozgłosu. Obecnie wziął się do niej Tim Burton, zapewne najwybitniejszy współczesny inscenizator w owym gatunku, który potrafi połączyć skuteczny horror z poetyczną wyobraźnią, autor „Edwarda Nożycorękiego”, jednego z najbardziej uroczych osiągnięć gatunku. Tak się składa, że wykonawca „Edwarda” Johnny Depp jest również główną postacią „Jeźdźca”: jest on detektywem z ambicją, by w kryminalistyce posłużyć się nowoczesną naukową techniką, zaś rzecz dzieje się w 1799 r., na progu następnego postępowego stulecia! Otóż jest to program, który zostaje wydany na dotkliwą, pouczającą również dla nas, próbę. Depp zostaje skierowany do miejscowości Sleepy Hollow, gdzie popełniono trzy zbrodnie; ofiarom odcięto głowy, które zniknęły. Mieszkańcy tej zapadłej okolicy twierdzą, że mordercą jest upiór kondotiera zagranicznego, który uczestniczył w amerykańskiej wojnie domowej z wyjątkowym okrucieństwem, sam stracił głowę, i obecnie pojawia się dokonując aktów zemsty. Nasz detektyw odmawia wiary w tę interpretację: jego zdaniem zbrodnie muszą mieć rzeczowe wytłumaczenie, i przypuszcza, że ich motorem jest walka między tutejszymi familiami o spadek. Ale jego poglądy doznają szoku, i nasze również! Bowiem zdaje się, że jednak nie da się zaprzeczyć udziału piekła! Właśnie to niepewne pogranicze między racjonalizmem i mistycyzmem stanowi oryginalność filmu i daje do myślenia w naszym wieku komputerowym... Tim Burton jeszcze raz zdołał połączyć życie z wizją fantasmagoryczną w proporcji emocjonalnie w pełni przekonującej.

Polityka 10.2000 (2235) z dnia 04.03.2000; Kultura; s. 46
Reklama