Ożywiły mnie w ub. tygodniu dwie bezpośrednie transmisje telewizyjne. Pierwszą była bezpośrednia transmisja z meczu piłkarskiego Francja-Polska w Paryżu, drugą – bezpośrednia transmisja z mieszkania niejakich państwa Koszałków w Krakowie. Druga transmisja też była w gruncie rzeczy transmisją z zawodów, zasadą rywalizacji był tu mianowicie pościg, rzecz polegała na tym, że syn państwa Koszałków Marcin ganiał swoich starych z kamerą po domu i filmował ich bezlitośnie w trakcie panicznej ucieczki.
Polityka
10.2000
(2235) z dnia 04.03.2000;
Pilch;
s. 91