Archiwum Polityki

Przez łzy

[warto mieć w biblioteczce]

Grzegorz Strumyk: Łzy. Wyd. W.A.B. Warszawa 2000, s.133

Grzegorz Strumyk (ur. 1958) był do tej pory jednym z twórców wiązanych ze szkołą Henryka Berezy. Opublikował wcześniej tom wierszy i dwa tomy poezji. Najnowsza powieść łódzkiego autora jest utworem absolutnie klarownym, nie mającym wiele wspólnego z programem rewolucji artystycznej. Bohaterowie to para bezdomnych. Nie chodzi tu jednak o socjologiczną analizę stanu bezdomności, ale o odsłonięcie tego, co w człowieku elementarne. Obraz Strumyka jest subtelny, nie poraża naturalizmem. Głód, wrażliwość na zimno i pragnienie bycia rozumianym przez kogoś drugiego to według Strumyka najważniejsze ludzkie potrzeby. Czasami tym drugim bywa człowiek, a czasami – pies. Bohaterowie powieści nie mają dokumentów i nazwisk, pozbyli się wspomnień z przeszłości i zerwali więzi z rodziną. Ich relacje społeczne są bardzo ograniczone i przypadkowe. Nie wyrzekli się jednak nadziei, która daje elementarną siłę, by przeżyć kolejny dzień. Bez niej i bez zaufania do kogoś bliskiego nie da się żyć. Bezdomność w ujęciu Strumyka to przede wszystkim odsłonięcie egzystencjalnej prawdy o człowieczeństwie. Jest ono kruche i bezbronne, wymaga troski, pomocy. Śmierć można spotkać na każdej drodze, także przypadkiem i bez własnej winy.

Strumyk nie mitologizuje bezdomności, choć łatwo wyobrazić sobie, że wolność od masowej hiperkonsumpcji może stać się cnotą w czasach nadprodukcji. Bezdomny to jedyny kandydat na romantycznego bohatera naszych czasów. „Łzy” to piękna, mądra przypowieść na temat ludzkiego losu, obywająca się bez wielkich słów, kameralna i zarazem dramatyczna.

[lektura obowiązkowa]
[warto mieć w biblioteczce]
[nie zaszkodzi przeczytać]
[tylko dla znawców]
[złamane pióro]

Polityka 9.2000 (2234) z dnia 26.02.2000; Kultura; s. 64
Reklama